Młodzieżówki to temat rzeka. Lubimy je, jeśli są w stanie nas zaskoczyć. Większość tego nie potrafi, bazując na schematach, dlatego nie zapadają nam w pamięć. Dziś mam dla Was tytuł, który zaskakuje i naprawdę jest wart przeczytania.
Nieskończoność H. J. Rahlens kupiłam ze względu na okładkę. Przyznaję, że nie są to zbyt wysokie pobudki, ale okładka idealnie przykuwa uwagę. Nie spodziewałam się wtedy, że także treść na długo zapadnie mi w pamięć. Wyobraźcie sobie świat bez miłości. Niemożliwe? A jednak…
Finn Nordstrom jest historykiem i tłumaczem z wymarłego języka. Zawód jak każdy inny, gdyby nie to, że fabuła dzieje się w roku 2264, ludzie ledwo przetrwali na ziemi, opanowanej wcześniej przez Mroczną Zimę i próbują zrozumieć jak działał świat przed kataklizmem. Ten, który znają unowocześniła technologia, większość prac wykonują roboty, Internet zastąpiono mózgołączem. Najważniejsza zmiana nie ma jednak podłoża naukowego. Z racji tego, że ludzi pozostało tak niewielu zaimek „ja” wyszedł z użycia. Najważniejsze było przetrwane ludzkości jako ogółu, bez oglądania się na uczucia czy zachcianki jednostki.
Czy w takich okolicznościach Finn będzie w stanie zrozumieć przekazany mu do tłumaczenia pamiętnik Eliany, zaczynający się w 2003 roku? I jaka tajemnica się z nim wiąże? To są pytania, które pozostawię bez odpowiedzi, żeby nie zepsuć Wam przyjemności z czytania.
Jest to książka nieoczywista. Z jednej strony młodzieżówka pisana ładnym i obrazowym, ale jednocześnie prostym językiem, a z drugiej powieść w naturalny sposób stawiająca trudne pytania istotę człowieczeństwa, emocje i uczucia. Bo czy w imię przetrwania gatunku można zrezygnować z ich doceniania? Gdzie kończy się granica dbałości, a zaczyna kontrola? I wreszcie nie jesteśmy pewni, że w obliczu takiej tragedii sami nie wyrazilibyśmy zgody na taki porządek społeczny. Z prostego strachu. Świat, który znaliśmy to już przeszłość, a radzić sobie jakoś trzeba. Jednak człowiek nieużywający zaimka „ja”, staje przed poważnym problemem. Blokuje mu się wyrażanie najważniejszych emocji.
„Jak inaczej powiedziałbyś, że kogoś kochasz? „Kocham cię” to „kocham cię”. Jak możesz być z kimś bez „ja”? Dlatego nawet, gdyby ludzie nie wiedzieli, że słowo „ja” istnieje, brakowałoby im go. Stworzyliby je, ponieważ byłoby im potrzebne.”
Do dziś pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie ta powieść. Myślę że jest jednym z tytułów pogranicza gatunkowego i nie umiem jej do końca sklasyfikować. Pewnie można znaleźć jej minusy, ale nie chcę ich szukać. O wiele ważniejsze jest to z jakim wrażeniem pozostawia czytelnika, a jest to radość z przeczytania ciepłej historii o emocjach. Wiele nie mogę Wam powiedzieć. Wiem, że tak ,jak ja nie lubicie spoilerów dlatego wolę nie powiedzieć, niż powiedzieć za dużo.
Komu polecam? To nie jest powieść tylko dla kobiet, choć niektórzy mogą ją tak odebrać. Jest lekka, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, idealna na podróż, odpoczynek i chęć złapania oddechu. Tak jak pisałam wcześniej między wierszami przekaże naprawdę ważne wartości, a zrobi to bez moralizowania i nie na siłę. Bardzo polecam! Czekam na opinie tych, którzy mieli okazję czytać, ale także tych, którzy chcieliby przeczytać, a wcześniej o książce nie słyszeli.
Pozdrawiam
Ania- Księganna
Tekst jest częścią tygodnia z Księganną. Pozostałe wpisy: